Mamy upalne lato, więc dzisiaj banalnie prosty pomysł na to, by się trochę ochłodzić za pomocą specjalnych spryskiwaczy zrobionych z plastikowych butelek. Szczególnie przyda się tym, którzy tak jak my, spędzają wakacje w środku miasta, na placu zabaw przed blokiem :).
Potrzebne będą: butelka z nakrętką (u nas po kefirze), pinezka, woda
Nasze pryskające butelki już nie raz tego lata uratowały nas przed lejącym się żarem z nieba, a przy okazji odkryliśmy wiele innych zalet takiej zabawy.
Zacznę od wykonania - jest niezwykłe proste. Wystarczy zrobić dziurki w nakrętce od butelki - świetnie nadają się do tego pinezki. I tyle, skończone. Butelki przydają się, kiedy ma się dość upału, a pod ręką nie ma ogrodowego węża, pistoletów na wodę i sklepu, gdzie można je kupić. U nas tak właśnie było.
Taka zabawa to świetna terapia dla mojego syna, który jest dzieckiem nadwrażliwym (chodzimy na SI). Daniel nie znosi być mokry, nawet jedna kropla wywołuje u niego gwałtowną reakcję. Pierwszy raz wykorzystaliśmy butelki podczas spotkania z innymi dziećmi edukacji domowej, był okropny upał i zrobiliśmy wojnę na wodę. Pierwszą połowę zabawy Daniel przesiedział w domu, żeby nie zostać zmoczonym. Jednak po jakimś czasie chęć wzięcia udziału w bitwie wzięła górę. W ten sposób zabawa spełniła w naszym przypadku funkcję terapeutyczną. Taka zabawa jest również świetnym ćwiczeniem małych rączek, które każdy z wielkim zaangażowaniem i pasją wykonywał - byleby kogoś opryskać :). Dlaczego? Ponieważ butelki trzeba naciskać, aby wyleciała z nich woda. Dodatkowym atutem tej zabawy są oczywiście względy ekologiczne. Zamiast kupować i mnożyć odpady, wykonujemy swoją zabawkę z recyklingu chroniąc środowisko, a przy okazji uczymy dzieci kreatywności.
A.
Nasze pryskające butelki już nie raz tego lata uratowały nas przed lejącym się żarem z nieba, a przy okazji odkryliśmy wiele innych zalet takiej zabawy.
Zacznę od wykonania - jest niezwykłe proste. Wystarczy zrobić dziurki w nakrętce od butelki - świetnie nadają się do tego pinezki. I tyle, skończone. Butelki przydają się, kiedy ma się dość upału, a pod ręką nie ma ogrodowego węża, pistoletów na wodę i sklepu, gdzie można je kupić. U nas tak właśnie było.
Taka zabawa to świetna terapia dla mojego syna, który jest dzieckiem nadwrażliwym (chodzimy na SI). Daniel nie znosi być mokry, nawet jedna kropla wywołuje u niego gwałtowną reakcję. Pierwszy raz wykorzystaliśmy butelki podczas spotkania z innymi dziećmi edukacji domowej, był okropny upał i zrobiliśmy wojnę na wodę. Pierwszą połowę zabawy Daniel przesiedział w domu, żeby nie zostać zmoczonym. Jednak po jakimś czasie chęć wzięcia udziału w bitwie wzięła górę. W ten sposób zabawa spełniła w naszym przypadku funkcję terapeutyczną. Taka zabawa jest również świetnym ćwiczeniem małych rączek, które każdy z wielkim zaangażowaniem i pasją wykonywał - byleby kogoś opryskać :). Dlaczego? Ponieważ butelki trzeba naciskać, aby wyleciała z nich woda. Dodatkowym atutem tej zabawy są oczywiście względy ekologiczne. Zamiast kupować i mnożyć odpady, wykonujemy swoją zabawkę z recyklingu chroniąc środowisko, a przy okazji uczymy dzieci kreatywności.
A.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz